niedziela, 12 października 2014

Prolog

- Tak Panie? – powiedziała chcąc już odejść. Spojrzał na nią rozbawiony i kiedy chciała się ukłonić, złapał ją za ramiona, powstrzymując. Zdziwiła się i schyliła głowę. Kiedy z była z nim sama, płoszyła się – Życzysz sobie czegoś jeszcze? – zapytała.
- Właściwie…Tak – uśmiechnął się przebiegle – Przestań nazywać mnie „Panem” – rozkazał, na co dziewczyna spojrzała na niego nerwowo.
- Obawiam się, że jest to niemożliwe, Panie – na jej szczęście, głos jej się ani razu nie załamał. Westchnął zirytowany jej uparciem.
- Bonnie…
- Jestem służącą, nie wolno mi się odzywać inaczej do ludzi, tak wysokiego statusu, Panie – oznajmiła trochę smutno, próbując zakryć emocje. Jednak on jak zawsze potrafił ją odszyfrować. Widział, że nie bardzo dumna jest ze swojej pozycji.
- Rozumiem – oświadczył – Jednak… - wcisnął w jej rękę kilka woreczków pełnych denarów i z uśmiechem patrzył na jej jeszcze bardziej zdziwioną twarz -… proszę byś poszła do krawcowej i poprosiła ją by uszyła ci piękną suknię, na mój rozkaz, dobrze? – otworzyła usta, ale zaraz je zamknęła, nie mogąc nic z siebie wykrztusić, więc tylko pokiwała głową, na znak zgody – Możesz odejść.
Zamrugała kilkakrotnie, po czym skłoniła się i wyszła z jego komnaty


- Czy pragniesz czegoś jeszcze, Panie? – zapytała blondynka, jak zwykle uśmiechnięta.  Blondyn spojrzał na nią i spojrzał w jej oczy. Miały błękitną barwę. Jej ubranie nie było, takie jakie u prawdziwych dam, oczekiwano. Nie mniej, wyglądy na tym zamku jak szmaty.
- Nie, Caroline. Myślę, że to wszystko.  – oznajmił, po chwili.
- Czy mogę zatem już odejść? - zapytała ponownie, przypatrując się jak mężczyzna zdejmuje pas z mieczem. Mimo wszystko oderwała od niego wzrok i spojrzała na okno, wyczekując odpowiedzi.
- Tak, tylko upewnij się, że nikt cię czasem nie śledzi – ostrzegł, na co dziewczyna w myślach, prychnęła. Wyszła wcześniej się kłaniając. Nienawidziła, tych jego zaczepek. „Uważaj” i tym podobnych.


- Katerino? – dziewczyna skrzywiła się na dźwięk swojego prawdziwego imienia. Nie lubiła kiedy ktokolwiek ją tak nazywał. Dawno zmieniła imię, nie rozumiała dlaczego nikt nie może tego uszanować.
- Tak Panie? – Katherine, wstała z ziemi i spojrzała na mężczyznę.
- Byłaś ostatnio u mojego brata? – spytał ciekawy. Służąca zdziwiła się i pokręciła głową. Zastanowiła się jednak przez chwilę, patrząc w podłogę. Wzruszyła ramionami.
- U lorda Klausa czy lorda Kol’a? - spytała, chcąc się upewnić. Małe prawdopodobieństwo, że chodziło o lorda Finn’a. Od kiedy pamiętała, brat mężczyzny jeszcze nigdy nie był tematem poruszanym przez niego. Nawet jego młodsi bracia o niego nie pytali. Wszystkie trzy, Caroline, ona i Bonnie były służącymi na dworze króla Mikaelsona oraz przyjaźniły się od małego. Wiedziały o wszystkim.
- A byłaś u któregoś? – zapytał ściągając koszulę i kładąc ja na komodzie. Dziewczyna szybko się odwróciła. Nie wypadało by gapić się na swojego pana. Nawet ona to wiedziała.
- Nie, Panie – odpowiedziała – Czy mogę odejść?
- Oczywiście Katerino – odparł. Ciemnowłosa ukłoniła się i szybko zniknęła.

Nowy Rozdział...

Nowy rozdział pojawi się nie wiadomo kiedy, ale na pewno się pojawi :)
Pozdrawiam
Julia (16.12.14)